Energia – brakujący element przestrzeni…

Z pierwotnego punktu widzenia trzecim, obok ceny i czasu, wymiarem, dzięki któremu ermanometria rozpycha się wśród dotychczasowych dziedzin analizy technicznej, jest także … czas. Można zadać sobie pytanie, jak to jest możliwe, skoro takowa zmienna już istnieje na osi OX i doskonale opisuje to, co się dzieje z zachowaniem akcji czy indeksów? Zatem pomyłka w druku? Niekoniecznie, gdyż dla jednego punktu czas może być zupełnie inaczej mierzony i postrzegany tak jak to wynika chociażby z einsteinowskiej teorii względności.

Tutaj pojawia się jednak kolejny myślowy frazes mianowicie jak mogą istnieć dwa pomiary czasowe dla jednego punktu na wykresie? Jak można w różny sposób mierzyć odstęp czasu pomiędzy pomiędzy zmianą kursu akcji, dolara, starego obrazu na giełdzie staroci czy nawet kilograma pomidorów na lokalnym ryneczku? Czy może być jednocześnie poniedziałek i wtorek, albo czy też transakcja sprzedaży np. bitcoin’a po kursie 55555.55 $ może być w tym samym momencie odnotowana o godzinie 15-tej i 9-tej? Czy czas trwania jednej transakcji kupna może dla jednych trwać ułamek sekundy zaś dla innych będzie to odstęp jednej minuty? I czy dla precyzyjnie określonego momentu na przedziałce czasu, może następować ciąg rozciągających się w setki, tysiące czy miliony zdarzeń?

Diagram 1. Paradoks Bliźniąt: Czas dla każdego  z braci płynie inaczej. 

O ile w przypadku pierwszych pytań odpowiedź jest w miarę klarowna, gdyż dla różnych wyznań religijnych  czy też dla zróżnicowanych stref czasowych, dopuszczalne jest wielorakie oznaczanie daty i godziny, o tyle w przypadku ostatniego zagadnienia sprawa już się mocno komplikuje. Albert Einstein przytoczył dowód myślowy na to, że czas jest pojęciem względnym i można czy też należy go w różny sposób interpretować. Dowodem na to jest chociażby mega projekt LIGO, który przyniósł w 2017.r. nagrodę Nobla trzem brytyjskim  fizykom zajmującym się falami grawitacyjnymi.  Dzięki temu odpowiedź na 3 pytanie także jest twierdząca. Jednakże istotnym założeniem teorii względności pana Alberta było to, że obserwowane przedmioty poruszałyby się z prędkością bliską prędkości światła. Trudno sobie wyobrazić, aby na rynkach finansowych brany był pod uwagę tego typu parametr. Zatem czym dokładnie może być trzeci element przestrzennej struktury rynków?

Studiując ermanometrię należałoby zadać sobie pytanie, co oprócz ceny i czasu, może opisywać transakcję kupna czy sprzedaży akcji lub każdego innego towaru? Do tej pory za każdą transakcją stała cena kupna i sprzedaży oraz moment w czasie, kiedy się to działo. Występuje także wolumen, ale on jest ściśle związany z daną transakcją, opisuje wielkość czy też natężenie handlu i ma swoje miejsce na wykresie – poniżej ceny i porusza się zgodnie z osią OX. Jednak każdy inwestor wie doskonale, że bywają takie momenty, w których akcje łatwiej jest sprzedać jednego dnia niż drugiego, czasami ceny swobodniej spadają niż mają to w swej naturze, pojawiają się także okresy relatywnej siły posiadanych przez nas akcji względem całego rynku a także uaktywniają się takie chwile czy też okresy, w których papier jest niewyobrażalnie ciężki a aprecjacja porusza się w żółwim tempie. Mamy wówczas wrażenie, że istnieje niewidzialna ręka rynku wspomagająca bądź też hamująca zmiany cen. Mając na uwadze fakt, iż analiza techniczna jest mocno powiązana z fizyką a tym samym rządzi się podobnymi prawami co nauka ścisła, to wprawdzie ryzykowne aczkolwiek niebłędne byłoby postawienie tezy, iż tą invisible hand jest … energia. A czym ta energia miałaby rzekomo być oraz co miałaby przedstawiać, opisywać lub na co wskazywać?

Za energią stoją takie pojęcia jak siła, praca czy też inna czynność wykonana w celu osiągnięcia danego stanu rzeczy czy też zjawiska. Jak to ma się do ekonomii? Wyobraźmy sobie taką o to sytuację, może trochę trywialną, aczkolwiek pozwalającą na chłopski rozum zilustrować omawiany problem.

Weźmy na warsztat wspomniane już wcześniej … pomidory. Załóżmy, że jesteśmy straganiarzem czyli klasycznym handlarzem, który sprzedając swój towar na miejscowym ryneczku ma za zadanie uzyskać zysk – im większy tym lepiej, tak jak to na każdej giełdzie bywa. Mamy stragan (odpowiednik spółki) na placu targowym (rynek kapitałowy) i pełno pomidorów (akcje), które chcemy sprzedać po 15PLN za kilogram (dla mężczyzny w kwiecie wieku taka cena za źródło likopenu nie powinna być wygórowana). Kiedy pojawia się u nas kupujący i wykłada gotówkę, wówczas dochodzi do transakcji. Zapisujemy sobie w zeszycie (prawdziwy handlarz nadal korzysta tylko z ołówka i papieru) cenę, ilość no i może godzinę ubitego dealu. Sytuacja powtarza się przez kolejne kwadranse i godziny aż do zmroku. Po całym dniu pracy naszym oczom ukazuje się gotówka w kieszeni, uwidaczniają się puste skrzynki zaś zeszytowa tabelka opisująca zawarte transakcje jest pełna cyferek. Ogólnie dzień można uznać za udany. Sytuacja powtarza się następnego dnia – ten sam schemat, ten sam czas pracy i ten sam zarobek. Jednakże trzeciego dnia (niech to będzie środowa sesja) zaczął padać deszcz, wiatr stał się porywisty zaś koło nas ustawił się drugi handlarz, który także zaczął handlować owocami i warzywami. Mogłoby się wydawać, że dzień jak co dzień, jednakże w takich warunkach wynik sprzedaży z góry był do przewidzenia – słabsza sprzedaż i mniej kasy. Jeżeli jednak zamiast marudzenia i narzekania na otoczenie zewnętrzne, zabralibyśmy się do bezpośredniej sprzedaży wszem i wobec wychwalając nasze pomidory, wyszlibyśmy poza stragan i zaczęli nagabywać klientów znajdujących się do tej pory poza zasięgiem naszego punktu sprzedaży oraz nie bacząc na rzęsisty deszcz, w przemoczonym stroju, zziębnięci i zniechęceni sprzedalibyśmy taką samą ilość towaru co w poprzednim dniu, to z punktu widzenia ekonomii środowy wynik byłby identyczny z wtorkowym czy poniedziałkowym? Skoro liczba transakcji w sumie byłaby taka sama, cena pozostałaby bez zmian – nadal 15PLN za kg, zaś momenty zawierania zleceń (czyli nic innego jak moment przekazywania gotówki w zamian za nasz towar) byłyby zbieżne z wcześniejszymi, to czy odczulibyśmy różnicę po zakończonym dniu pracy? W końcu zysk byłby ten sam zaś na kartce papieru widniałyby podobne zapiski, to jednak środa byłaby bardziej obciążająca dla nas.  Z pewnością trud pracy i zużyta energia byłaby zdecydowanie inna niż w poprzednich dniach, jednakże na papierze wszystko byłoby takie same.

Po trzech dniach handlu nadchodzi czwartek czyli dzień jak co dzień. Pogoda nadal jest dokuczająca, konkurencja nie śpi i pojawia się nawet nowy stragan z pomidorami. Po środowych zmaganiach jesteśmy wyczerpani i nie zamierzamy walczyć o każdego klienta jak dzień wcześniej. Porażka murowana… Jednakże w porannej prasie ukazuje się artykuł odnośnie leczniczych właściwości pomidorów zaś w telewizji śniadaniowej wyświetlany jest reportaż zachęcający do kupna polskich warzyw na wzór jabłek, które w 2016.r. nie zdołały wyjechać za granicę wschodnią. Czym to skutkuje? Rośnie podświadoma i nieodparta chęć kupna czerwonych, soczystych owoców (pomidor błędnie jest klasyfikowany do grypy warzyw) pełnych likopenu. Jesteśmy uratowani – przed naszym straganem ustawia się tym razem długa kolejka! Zakładając stałość ceny 15PLN/kg oraz nieprzekraczalną liczbę transakcji dziennie, jaką możemy sami wykonać, wynik finansowy po całym dniu handlu byłby ten sam co wcześniej. Nie oznacza to jednak, że czwartek będzie dla nas tak samo odczuwalny, jak środa czy poniedziałek. Łatwość z jaką mogliśmy  sprzedawać nasz towar (nie śpiesząc się, mając przerwę na lunch czy też chwilę, aby z każdym kupującym zamienić chociażby jedno słowo i podzielić się uśmiechem) zapewne poprawiłoby nasz nastrój a praca nie byłaby tak męcząca jak dzień wcześniej.  Wnioski? Z punktu widzenia historii zapis ceny i czasu, dla każdego dnia taki sam, nie oddawałby trudu pracy i zużytej energii poniesionej w celu osiągnięcia danego efektu czyli zysku. Próbując nanieść to na wykres 2D moglibyśmy tylko zapisać cenę transakcji w danym momencie dnia. Gdyby jednak istniała możliwość uwzględnienia energii związanej z zawarciem transakcji, wówczas moglibyśmy posłużyć się wykresem 3D obrazującym osie OX (time), OY (price), OZ (energy).  

Rysunek 1. Cena, czas i energia – trzy zmienne opisujące przebieg „sesji”.

Na powyższym obrazku widać, iż środowe zużycie energii ma kluczowy wpływ na długość fali obrazującej zachowanie się naszego portfela, czego tak naprawdę nie widać na wykresie 2D.

Rysunek 2. Cena i czas – wykrs obrazujący tą samą sytuację co wyżej, jednakże bez uwzględnienia kluczowego czynnika jakim jest zużyta energia. 

Połączenie ww. trzech zmiennych, z których w praktyce jedynie dwie są namacalne, pozwala wychwycić ewentualne zależności zachodzące pomiędzy falami danego cyklu. Podobne zjawiska prawdopodobnie  występują na rynkach finansowych, gdzie każda sesja, tydzień czy miesiąc obfituje w czynniki sprzyjające zmianom cen w czasie jak i w zjawiska, przez które bardzo ciężko jest wypompować notowania na północ. Kalendarz makroekonomiczny czy też harmonogram publikacji wyników finansowych, ma realny wpływ na zachowanie się cen akcji poszczególnych spółek, czy też oddziałuje w sposób istotny na zmienność walut i długość swingów. Nie można zapominać o trendach panujących na rynkach zagranicznych, które mają wpływ na zachowanie się instrumentów na GPW i może tak się zdarzyć, iż doskonałe wyniki finansowe czy też techniczne sygnały kupna są tłumione przez niekorzystne zachowanie się kluczowych indeksów światowych. Bywa tak, że istotny wpływ na siłę wzrostów spółki np. banku ma to, co się dzieje z branżowymi kolegami i nawet wysoka wycena akcji i świetna rekomendacja dla firmy może zostać zniwelowana przez sygnały sprzedaży uwidocznione na indeksie WIG_Banki. Na chwilę obecną otwarta jest lista czynników mających wpływ na energię, niemniej jednak pokazane poniżej elementy zapewne znajdą się w pierwszej dziesiątce istotnych elementów implikujących wykres 3D.